Narodowy z zielonogórskimi ekranami

Błaszczykowski podaje do Lewandowskiego, napastnik strzela Grecji gola w meczu otwarcia Euro 2012 i..., jeśli taka akcja rzeczywiście się wydarzy, 60 tys. kibiców na trybunach stadionu w stolicy na pewno będzie chciało zobaczyć powtórkę na jednym z czterech olbrzymich ekranów LED.

Każdy z ekranów ma blisko 50 metrów kwadratowych, co w sumie daje największą na polskich obiektach sportowych powierzchnię 200 metrów kwadratowych do wyświetlania m.in. powtórek akcji. Przeszły już przez serię prób. Są odporne na mrozy, śniegi, deszcze i upały.

Ekrany, konstrukcja, okablowanie, projekt, wykonanie i wszystko, co dotyczy tej inwestycji to dzieło zielonogórskiej firmy Optarget Sp. z o. o. - To była nasza największa i najtrudniejsza operacja, ale dzięki temu najciekawsza. Wartość inwestycji sięgała 3 mln zł. Z taką kwotą wygraliśmy przetarg. Po tym zabraliśmy się za szczegółowe projekty i realizację, co w sumie zajęło blisko rok - opowiada nam Federico Elia, pełnomocnik firmy, która działa także na terenie Włoch, a wkrótce wystartuje na rynku niemieckim. W Zielonej Górze funkcjonuje od 2007 r. - W Polsce jest mnóstwo ekranów LED. Nie tylko w halach czy na stadionach, lecz także w kościołach, zabytkach, urzędach, dworcach. Dlatego tutaj wystartowaliśmy - opowiada Elia. - Nazwa musiała się składać z ośmiu liter, bo to szczęśliwa liczba, a poza tym określa nasz cel i profil działania - optoelektronikę - dodaje Katarzyna Popiłka, prezes zarządu.

Optarget wyposażał w ekrany LED zielonogórską halę CRS, stadion żużlowy przy ul. Wrocławskiej, startuje w przetargach na terenie całej Polski. - Najchętniej, kiedy chodzi o duże i trudne projekty - mówi Elia. - Staramy się, żeby naszym atutem był serwis i dłuższy okres gwarancyjny niż proponują konkurenci.

Co było najtrudniejsze w projekcie na Stadionie Narodowym? - To było przede wszystkim pasjonujące, wielkie wyzwanie, a dla nas pierwsze wejście na tak ogromny plac budowy, poruszanie się, gdy prace wykonuje naraz kilka firm i kilkaset osób, współpraca z całym konsorcjum, które było głównym wykonawcą budowy stadionu, a w jego skład wchodziły przedsiębiorstwa liczące się w Europie. Już w trakcie realizacji musieliśmy kilka razy dokonać zmiany w projekcie - np. obudowę stalową zamienić na aluminiową, by zmniejszyć wagę. Ale daliśmy sobie radę i jesteśmy dumni z tej współpracy i naszego produktu - wyliczają zarządcy Optarget.

Na budowie zdarzały się wypadki i opóźnienia. Co wtedy? - Po prostu dostawaliśmy komunikat, że czeka nas przymusowa przerwa, bo musimy ustąpić ekipie od konstrukcji dachu, której należało się pierwszeństwo - opowiada Elia. - A my działaliśmy bez wypadku. Sprawdzoną ekipę - 30 pracowników z Zielonej Góry i okolic utrzymywaliśmy w Warszawie lub - w razie dłuższych przerw - wracaliśmy do domu.

Ekrany na Stadionie Narodowym w Warszawie wraz z konstrukcją i obudową ważą 6,5 tony, składają się z modułów o powierzchni metra kwadratowego (montaż modułów na zdjęciu poniżej), a całość odchyla się od płaszczyzny pionowej dzięki hydraulicznym tłokom. Mają częstotliwość odświeżania obrazu 2000 herców, standardy to 600-800. Światłowodem są połączone z centrum dowodzenia i operator decyduje o tym, co w danej chwili wyświetla się na ekranie.

Ekrany zwykle tkwią kilkadziesiąt metrów nad ziemią, zawieszone na iglicy tuż pod ogromnym koszem, do którego chowa się składany dach stadionu narodowego. Unikalność konstrukcji pozwala jednak każdy z czterech ekranów niezależnie od reszty podnosić i opuszczać na dowolną wysokość, co przyda się np., gdy wielki warszawski stadion stanie się areną koncertową. System gaszenia i automatycznego sprowadzania całości na dół to kolejna unikalna zaleta, która cechuje tylko dwa obiekty w Europie - arenę we Frankfurcie oraz stadion w Warszawie.